Top

Będąc w stałym związku, z biegiem lat zauważa się ogromną różnicę między zachowaniem na początku wspólnej przygody, a tym teraźniejszym. Pamiętam, że kiedyś nie pokazałabym się Lubemu ubrana “po domowemu”, tj. w znoszonym dresie i za dużej koszulce-reklamówce (w nich jest mi najwygodniej!). Z czasem odważyłam się odkryć przed nim ten osobisty zwyczaj. Dużo więcej czasu potrzebowałam, aby pokazać mu się bez makijażu – stopniowo zmniejszała się liczba “warstw”, jakie sobie aplikowałam przed przybyciem Lubego do mojego domu 🙂 Obecnie już w ogóle nie myślę o makijażu, gdy w grę wchodzą jego odwiedziny. Ostatnio stał się cud i nawet nie przyłożyłam się do ułożenia grzywki, której nigdy, przenigdy nie odgarniam z czoła w miejscach publicznych i przy świadkach (w obawie o ich zdrowie psychiczne). Stały związek może mi odebrać wszelkie skrupuły i może pozbawić mnie wstydu, ale jednego nie oddam mu nigdy…

Randka. To wspólne spotkanie, o którym zaczyna się marzyć mniej więcej w wieku dojrzewania i nie przestaje chyba do końca życia. Ten dreszczyk podniety na myśl o wspólnym wyjściu, to poddenerwowanie, czy będzie co na siebie włożyć, czy włosy będą posłuszne w układaniu i czy cera nie spłata jakiegoś pryszczowego figla. Z drugiej strony strapienie, dokąd zabrać drugą połówkę (obecną lub potencjalną), ile wziąć ze sobą kasy, żeby nie zabrakło i co zrobić, jeśli jednak zabraknie. Ten rumieniec na jego polikach i jej dekolcie, to nerwowe gadanie bez opamiętania lub stresująca cisza, która zdaje się nie mieć końca. Uwielbiam to wszystko zarazem i każde z osobna.

Oczywiście, nie łudzę się, że wszystkie te objawy trwają wiecznie, bo dzisiaj o większości z nich już nie pamiętam. Dzisiaj prędzej zestresuję się z powodu serialu, który będę musiała ominąć spędzając wieczór z Lubym, on z kolei drży na samą myśl, że zarządzę (to dobre słowo w tym wypadku;)) wspólne wyjście w środę, czyli święty dzień fana futbolu. Co gorsza, z roku na rok meczy jest coraz więcej i dziwnym trafem nagle niemożliwe stają się wyjścia nawet w soboty czy niedziele. Tak więc większość romantycznych uniesień i słodkich stresów mija z czasem i staje się to dużo szybciej, niżbym sobie tego życzyła, ale to niczego nie zmienia – randka raz na jakiś czas musi się odbyć, nawet jeśli od regularnych spotkań z Lubym różnić ją będzie jedynie jakość jego koszuli i mojego uczesania.

Wierzę, że randka, nawet taka najzwyklejsza-zwyklasta, zawsze ma w sobie coś romantycznego, coś, dla czego warto raz na jakiś czas założyć kieckę i obcasy, coś, dla czego Real Madryt może spaść na drugi plan (albo przynajmniej podzielić się lokatą lidera). Jest w niej trochę magii, która pozwala przywrócić do życia niektóre randkowe objawy, nawet jeśli kompletnie się ich po sobie już nie spodziewamy. Pocałunki, które wraz z wydłużającym się stażem związku stają się buziakami, jest w stanie przywrócić do miana Pocałunków przez duże “pe”. Codzienne wyciąganie ciuchów z szafy umie znacząco utrudnić, nadając mu wagę wydarzenia typu “być albo nie być”. No i oczywiście, wyjście na film nagle staje się wyjściem do kina, sami-wiecie-dlaczego (tutaj poker face).

A już najlepsze, co może być, to randka w środku lata. Jest tyle możliwości, tyle aktywności, tyle miejsc, które w ciepłe, letnie wieczory są przyjemne jak nigdy. Kino na Molo w Sopocie (uwielbiam!), tętniące życiem miasto, które staje się dużo bardziej przyjazne, gdy nie trzeba po nim śmigać w pięciu warstwach odzieży, koło widokowe przy Motławie, liczne koncerty i imprezy plenerowe, a i sam plener jest też świetnym rozwiązaniem. No i okres wakacyjny umożliwia zakładanie tych wszystkich seksownych, delikatnych sukienek, których nie musimy zakrywać żadnym kożuchem i “obciążać” zimowymi kozakami. Machnie się do tego usta na czerwono i cały look gotowy 🙂 No i panowie, dobra wiadomość też dla Was – żadnych gajerków, lekka, letnia koszula zrobi swoje 🙂

Więc nie ma co wymyślać, że to bez sensu, że to dla dzieci, że ten urok mija z czasem i że dorośli się w takie coś nie bawią. Chrzanię takie wymówki. Możesz chodzić w powyciąganym dresie, możesz nie nakładać szpachli przed spotkaniem z ukochanym, możesz nawet nie pamiętać o regularnym myciu włosów, trudno! Ale od czasu do czasu musisz wspiąć się na wyżyny, zaangażować, pójść dłuższą drogą, a nie wygodnym skrótem. Zaręczam, że warto i nie uważam, aby dalsze argumenty były potrzebne. Jeśli nie czujesz się przekonana/y, przypomnij sobie te słodkie początki, przypomnij sobie te pocałunki, przypomnij sobie tę uroczą nieporadność i ten dreszczyk emocji, czy będzie miło, czy zje nas trema. Czasem fajnie jest wrócić do początków, chociażby na kilka chwil, aby uświadomić sobie, że ten teraźniejszy “koniec” jest równie przyjemny i ciekawy. A to, bo czujemy się swobodniej, a to, bo nie musimy randkować kilka razy w tygodniu, a tylko parę razy w roku 😉

Źródło zdjęcia na licencji CC: link