Top

„Moje wielkie greckie wakacje” to nie tylko tytuł dość popularnego filmu, ale również mantra wielu turystów, którzy właśnie Grecję obrali na swój wakacyjny cel. Wśród nich jesteśmy i my, czyli Luby i ja, spragnieni słońca, dobrego wina, świeżych owoców zrywanych prosto z drzewa, oliwek dojrzewających w gorącym, śródziemnomorskim klimacie i wielkiego błękitu Morza Egejskiego. Jednak nie ochrzciłam naszej podróży tym samym hasłem, co inni, wolę ją raczej nazywać „Ananasowymi greckimi wakacjami”, bo wtedy dopiero są prawdziwie nasze, a już na pewno prawdziwie moje 🙂

150812_grecja2

Od rana krzątam się jak szalona, co pięć minut wpadam w panikę, że nie dam rady spakować się w ten śmiesznie mały bagaż podręczny (a przecież mam trochę kosmetyków do zabrania), przede mną jeszcze kilka godzin ogarniania wielu spraw i ostatecznie o 23:30 ruszę z Gdańska w stronę Warszawy, a stamtąd prosto do Salonik, które są pierwszym przystankiem w naszej podróży. Co mamy jeszcze w planach? Obczajcie mapkę 🙂

150812_mapka

Planowanie wyprawy nie było łatwe, ale ostatecznie udało nam się ustalić, jakie miejsca chcemy zobaczyć na pewno – wszystkie z nich uda nam się odwiedzić w ciągu najbliższych 3 tygodni 🙂 Będzie plażing i smażing, będzie zwiedzanie, będzie rozrywka, ale też nieco nauki, czym jaram się bardzo, bo Grecja i jej antyczna przeszłość to zdecydowanie mój ulubiony dział historii („Zeus Pan Olimpu” to druga najulubieńsza z moich gier na PC, zaraz po Simsach :P). Postaram się na bieżąco meldować Wam o postępach podróży, na pewno będzie dużo zdjęć na Instagramie, będą Snapy na Snapchacie (@haniape), posty na Facebook’u, może ogarnę nawet wpisy na blogu, tak aby pojawiały się stopniowo, a nie za jednym zamachem po powrocie 😉 Zobaczymy. Koniecznie śledźcie moje profile w social media, na pewno nie ominie Was żadna z greckich przygód w stylu niezłego ananasa 😉 Trzymajcie się ciepło!