Top
Czasem zapominam, jak to miło jest spędzić sobotnie przedpołudnie poza domem. Przyzwyczaiłam się już przez lata, że w weekendy śpię do oporu, więc jeśli jakieś wyjścia, to tylko po 13:00, a nawet po 15:00. Ale dzisiaj zmotywowaliśmy się z Lubym do wyjścia wcześniej. Spędziliśmy urocze przedpołudnie w mieście, odwiedziliśmy targ designu Bakalie w Starym Maneżu we Wrzeszczu, pospacerowaliśmy po terenie całego Garnizonu, a później zdecydowaliśmy się na późne śniadanie w Surf Burgerze. Jeny, jak dobrze że przez Adwent obiecałam sobie nie jeść “tylko” słodyczy – nie mam żadnych wyrzutów po zjedzeniu burgera Nacho tuż po 12:00! Chociaż jedynym zjawiskiem atmosferycznym, jaki towarzyszył nam w to przedpołudnie był silny wiatr (wszystkie próby walki z nim spełzły na niczym…), a białego puchu próżno szukać, ja już TO czuję. Czuję to, o czym zaraz rozśpiewa się radio, o czym od miesiąca trąbią reklamy, a o czym szary człowieczek zwykle przypomina sobie zbyt późno. Że oto nastał the most wonderful time of the year 🙂 Czujecie to też? OOTD 151205_ootd8 151205_ootd6 151205_ootd2 151205_ootd3 151205_ootd5 151205_ootd7

płaszcz H&M / jeans Mango / pantofle Zara / sweter H&M / torebka Mohito / wiatr znad Bałtyku