Top
Z innej parafii Gdańsk
Rzadko bywam w Gdańsku (każdy Gdańszczanin wie, że Stare Miasto u nas = Gdańsk ;)), więc skoro już tam trafiłam, postanowiłam skorzystać z okazji i odwiedzić nowe miejsce na kawiarnianej mapie centrum. Z początku błąkałam się po uliczkach bez większego przekonania, a że był piątek wieczór, chłodno i mokro, dość szybko zmęczyło mnie szukanie miejscówki. Ostatnim rzutem na taśmę trafiliśmy z Lubym na Targ Rybny, z którego to miejsca dostrzegliśmy coś niezwykłego – czynny, choć zupełnie pusty lokal. Przypomnę więc, że był to piątkowy wieczór, pora taka, że trudno było o miejsce siedzące gdziekolwiek, a tu proszę – czekał na nas puściutki lokal. On naprawdę jest Z innej parafii! Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Tak też został oficjalnie nazwany. Z innej parafii to klimatyczna kafejka z widokiem na zakręt Motławy i Filharmonię. Zlokalizowana nieco z dala od typowo piątkowych zakątków Gdańska (Lawendowej czy Piwnej), gwarantowała spokój od tłumu i zgiełku. Zajrzeliśmy do środka i oczom ukazało się nieduże wnętrze, wystrojem kojarzące mi się nieco z Kurhausem, jednak na żywo wydające się nieco “cieplejsze”. Być może wynikało to z żółtego światła żarówek, ale Z innej parafii od razu zachęciło mnie do rozpostarcia się na starej, zielonej kanapie i odpoczęcia od padającego na zewnątrz deszczu. Menu, o ile można takiego słowa użyć, składa się tutaj tylko z różnego typu ciast (nie chcę teraz skłamać, ale wydaje mi się, że robią też ciasta/tarty na słono). To jedno z tych miejsc, do którego nie przychodzi się najeść, ale posiedzieć, pogadać, napić się czegoś gorącego lub zimnego, wszak oferta piw bardzo bogata. Wyróżnikiem lokalu jest kolekcja kubków i filiżanek, każdy z innej parafii, a jakże, która zajmuje dużą część ściany za kontuarem. Klient może sobie wybrać dowolny model, co jest niezłą frajdą – nagle poczułam się częścią tego miejsca, w końcu od razu przydzielono mi własny kubek! 😉 Oczywiście był do zwrotu, ale trik działa – gdy opublikowałam zdjęcie kolekcji na Instagramie, koleżanka od razu skomentowała “mój to drugi od lewej w najniższym rzędzie!”. Sami widzicie, mała rzecz, a cieszy 😉 Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk   Wyspa dusz recenzja Co bardziej spostrzegawczy pewnie już skojarzyli, że to właśnie Z innej parafii było tłem dla recenzji książki Wyspa dusz 🙂 Z innej parafii Gdańsk Z innej parafii Gdańsk   Do kubków miła pani polewa wybraną herbatę lub kawę. Na gorących napojach kończy się menu Z innej parafii, więc dużego wyboru nie ma, co uważam za zaletę. Niewiele trzeba kombinować i rozkminiać, po prostu wchodzisz, wybierasz kubek i siadasz w jednym z wielu fikuśnych krzeseł lub foteli. Wystrój kafejki odpowiada jej nazwie – nic tu do siebie nie pasuje, co tworzy wyjątkowo spójną niespójność 🙂 Uwielbiam ten typ wystroju wnętrz, więc świetnie się w nim odnalazłam. Zajęliśmy oczywiście najlepszą miejscówkę (jak wspominałam, byliśmy jedynymi gośćmi, więc dużej konkurencji nie było) i spędziliśmy dłuższą chwilę delektując się herbatą, piwkiem i podsumowaniem naszego tygodnia. Ja o pracy, Luby o studiach, i tak jakoś zleciało 🙂 Jeśli kiedyś traficie do Gdańska w deszczowy, piątkowy wieczór, koniecznie odwiedźcie Z innej parafii. Nie gwarantuję Wam, że zastaniecie lokal pusty, ba, gwarantuję że z czasem będą go odwiedzać tłumy, ale warto przekonać się o jego ujmującym klimacie. Tylko precz od mojego kubka! Z innej parafii Gdańsk