Top
Fukafe Gdańsk Wrzeszcz
Trafiłam tutaj kilka miesięcy temu, tak przypadkiem, prosto z ulicy. Weszłam do środka i od razu poczułam się jak w lesie, chociaż w środku nie rośnie ani jedno drzewo. O co więc chodzi gdy mówię, że fukafe jest jak las w centrum Gdańska? Fukafe Gdańsk Wrzeszcz Rzecz w tym, że w środku roi się od leśnych żyjątek, wśród nich są zające, myszy, łasice, jelenie, sarny, ptaki i wiele innych stworzeń. Przez ich obecność w fukafe czuję się jakbym była bohaterką jednej z bajek z mojego dzieciństwa, bo będąc dzieckiem zaczytywałam się w książkach opisujących przygody mieszkańców lasu. Nawet piękne logo fukafe, zdobiące jedną ze ścian lokalu, utrzymane jest dokładnie w tym samym stylu co ilustracje tychże bajek. Od pierwszej chwili spędzonej w tej urokliwej kafejce przy ulicy Wajdeloty we Wrzeszczu zakochałam się w jej magicznej aurze i od tamtej pory lubię tutaj zaglądać, choćby na szybką herbatę. Ale żeby nie było, że fukafe to tylko ładnie wyglądający lokal z ciekawym wystrojem i logo, w ofercie kawiarnii znajdują się PRZEPYSZNE (!) ciasta i desery, a także dania na słono. Oferta zmienia się praktycznie każdego dnia, co niezwykle mi się podoba – brak stałego menu daje mi pewność, że jedzenie po pierwsze jest świeże, a po drugie powstaje z pasji, z widzi-mi-się właścicieli, które wciąż ewoluuje. Niektóre smaczki powtarzają się, na przykład obłędny tort marchewkowy przekładany słonym kremem i popcornem był dostępny za każdym razem gdy odwiedzałam fukafe, ale pozostałe ciasta rzeczywiście były inne. Łączyło je tylko to, że wszystkie smakują po prostu genialnie. Miałam okazję skosztować również propozycji słonych i mogę powiedzieć o nich to samo. [row] [column width=”6″] Fukafe Gdańsk Wrzeszcz [/column] [column width=”6″]

Fukafe reklamuje się jako miejsce suitable for vegans, coffee freaks and other disasters (czyt. odpowiednie dla wegan, zapaleńców kawy i dla innych katastrof), kalkulacja jest zatem prosta: dla mnie pozostaje wariant other disasters. Nie należę bowiem do wegan, kawy wręcz nie znoszę, a w fukafe czuję się doskonale, jak w najpiękniejszej bajce.  Więc jeśli ceną za korzystanie z niezwykłej atmosfery fukafe ma być miano chodzącej katastrofy, biorę to na klatę z wielką przyjemnością.

 

Tak samo wielką jak ta, która towarzyszy mi podczas kosztowania tortu marchewkowego przekładanego słonym kremem i popcornem…[/column][/row]

PS. Aby dokładnie obejrzeć fotografie, polecam kliknąć jedno ze zdjęć i przeglądać je nawigując jedynie strzałkami. Enjoy!