
Wszyscy mają się dobrze, ALE…

To tak na zasadzie „wszystko jest ok, ALE…” – no właśnie, to ALE spędzało mi sen z powiek. Często dopadało mnie takie poczucie beznadziei, w jednej chwili ze wszystkiego czym się aktualnie zajmowałam ulatywał sens, a ze mnie cała motywacja. Trwało to zwykło dzień i zdarzało się raz na kilkanaście dni. Potem mijało, ALE wciąż czułam, że mi nie przeszło. Nie wiedziałam jednak, gdzie szukać przyczyn takiego stanu. Myślałam „wszyscy mają się dobrze, ALE…” no właśnie, ALE co? Początkowo myślałam, że to może jakieś przeczucie, że lada dzień wydarzy się coś złego i że powinnam się przed tym strzec. Jednak nic (odpukać) nie nastąpiło, a poczucie ALE mnie nie opuszczało.[/column][/row]
Tak upłynął mi marzec i tym bardziej kwiecień. Tymczasem zbliża się maj, czyli miesiąc moich urodzin. Luby zadał mi ostatnio fundamentalne pytanie: „co chciałabyś dostać na urodziny?”. Nie musiałam się długo zastanawiać, bo jeszcze po Świętach zostało mi kilka niespełnionych zachcianek. Zażyczyłam sobie kolczyków, srebrnych lub złotych, prostych, przy uchu. Temat zamknięty. ALE później poczułam, że to nie to. Nawet najpiękniejsze kolczyki nie sprawią, że będzie mi lepiej, że zapełnię tę lukę w moich bieżących potrzebach. Wiedziałam, że potrzebuję czegoś innego, czegoś co niekoniecznie da się zamknąć w ładnym pudełeczku. I w końcu poczułam, czego tak naprawdę mi trzeba. Nazajutrz oznajmiłam Lubemu, że go okłamałam. Zaintrygowany zapytał, o co chodzi, a ja odpowiedziałam tylko: „Wcale nie chcę kolczyków. Wyjedźmy gdzieś razem, chociaż na kilka dni”. To było w niedzielę. Od niedzieli spędzałam dużo czasu na stronie WizzAir i Ryanair, szukając odpowiedniego celu podróży. Marzył mi się wypad w bardziej ustronne miejsce, ale też w takie, gdzie dopieści mnie słoneczko, a tłumy turystów będą nieco mniejsze. Początkowo rozważaliśmy z Lubym Barcelonę, bo lot jest bezpośrednio z Gdańska, no i to przecież Barcelona… ALE to nie było to. Po sprawdzeniu wszystkich połączeń, tych z Gdańska i nie tylko, wiedziałam już, gdzie chcę spędzić urodziny, jakie miejsce jest w stanie zapełnić tę parszywą lukę, pozbyć mnie wszystkich ALE.

Jeśli nie wiesz, od czego zacząć, może pójdź w moje ślady i zacznij od ucieczki? I koniecznie od gelato!