Top
Wszyscy mają się dobrze, ALE…
Tegoroczna wiosna jest dla mnie bardzo intensywnym czasem. Z jednej strony wciąż jeszcze klarują się moje sprawy zawodowe: odkąd przeszłam na freelance moja praca to wciąż ewoluująca przygoda, a nie jednostajny proces, więc muszę przywyknąć do ciągłych zmian. Z drugiej strony sporo dzieje się w wolnym czasie, w życiu osobistym, ale też tym życiu „po godzinach”. Jak nigdy jestem wrażliwa na bodźce z otoczenia, wychwytuję masę inspiracji, pomysłów, wszystkie spisuję i staram się wdrażać w życie. Sporo czasu poświęcam na blogowanie – przeczytałam kilka książek, obserwuję, co dzieje się na moich ulubionych blogach, a to motywuje mnie do dalszego udoskonalania mojego ananasa. Mimo, że dużo się dzieje i nie narzekam na brak rozrywek, wciąż czegoś mi brakowało. [row] [column width=”6″] Wszyscy mają się dobrze, ALE… [/column][column width=”6″]

To tak na zasadzie „wszystko jest ok, ALE…” – no właśnie, to ALE spędzało mi sen z powiek. Często dopadało mnie takie poczucie beznadziei, w jednej chwili ze wszystkiego czym się aktualnie zajmowałam ulatywał sens, a ze mnie cała motywacja. Trwało to zwykło dzień i zdarzało się raz na kilkanaście dni. Potem mijało, ALE wciąż czułam, że mi nie przeszło. Nie wiedziałam jednak, gdzie szukać przyczyn takiego stanu. Myślałam “wszyscy mają się dobrze, ALE…” no właśnie, ALE co? Początkowo myślałam, że to może jakieś przeczucie, że lada dzień wydarzy się coś złego i że powinnam się przed tym strzec. Jednak nic (odpukać) nie nastąpiło, a poczucie ALE mnie nie opuszczało.[/column][/row]

Tak upłynął mi marzec i tym bardziej kwiecień. Tymczasem zbliża się maj, czyli miesiąc moich urodzin. Luby zadał mi ostatnio fundamentalne pytanie: „co chciałabyś dostać na urodziny?”. Nie musiałam się długo zastanawiać, bo jeszcze po Świętach zostało mi kilka niespełnionych zachcianek. Zażyczyłam sobie kolczyków, srebrnych lub złotych, prostych, przy uchu. Temat zamknięty. ALE później poczułam, że to nie to. Nawet najpiękniejsze kolczyki nie sprawią, że będzie mi lepiej, że zapełnię tę lukę w moich bieżących potrzebach. Wiedziałam, że potrzebuję czegoś innego, czegoś co niekoniecznie da się zamknąć w ładnym pudełeczku. I w końcu poczułam, czego tak naprawdę mi trzeba. Nazajutrz oznajmiłam Lubemu, że go okłamałam. Zaintrygowany zapytał, o co chodzi, a ja odpowiedziałam tylko: „Wcale nie chcę kolczyków. Wyjedźmy gdzieś razem, chociaż na kilka dni”. To było w niedzielę. Od niedzieli spędzałam dużo czasu na stronie WizzAir i Ryanair, szukając odpowiedniego celu podróży. Marzył mi się wypad w bardziej ustronne miejsce, ale też w takie, gdzie dopieści mnie słoneczko, a tłumy turystów będą nieco mniejsze. Początkowo rozważaliśmy z Lubym Barcelonę, bo lot jest bezpośrednio z Gdańska, no i to przecież Barcelona… ALE to nie było to. Po sprawdzeniu wszystkich połączeń, tych z Gdańska i nie tylko, wiedziałam już, gdzie chcę spędzić urodziny, jakie miejsce jest w stanie zapełnić tę parszywą lukę, pozbyć mnie wszystkich ALE. Cinque Terre Włochy Włochy! Wczoraj kupiliśmy bilety, więc klamka zapadła – lecimy! Słońce, ciepło, Toskania, Morze Liguryjskie i lody, najlepsze na świecie gelato. 1800 km od domu, od Gdańska i od wszystkiego, co ostatnio zaprząta mi głowę. Mam nadzieję oczyścić umysł, dotlenić mózg i wielokrotnie paść z zachwytu na widok magicznych zakątków Włoch. Cinque Terre, Siena, Florencja, Piza… Tylko i aż 3 noce poza domem, a tyle szczęścia w perspektywie. Siena Włochy ALE zniknęło. Obudziłam się dzisiaj i poczułam się inaczej niż jeszcze wczoraj. Tego mi było trzeba, tego mi brakowało. Nawet nie chodzi o samą podróż, ale o ten wyjątkowy cel, do którego od dzisiaj mogę codziennie odliczać dni skreślając daty w kalendarzu. To będą wyjątkowe urodziny i nie tylko dlatego, że dwudzieste piąte i pierwsze jako w pełni dorosła, bez studenckiej taryfy. Będą wyjątkowe, bo już teraz nadały sens wszystkiemu, czym aktualnie się zajmuję, mimo że faktycznie wydarzą się dopiero za kilka tygodni. No i dlatego, że będą miały smak gelato. Bardzo, bardzo gelato i żadnego ALE. Teraz Twoja kolej – masz swoje ALE? Pozbądź się ich nim odbiorą Ci całą przyjemność z życia. A szkoda by było takiego fajnego życia i takiej pięknej wiosny.

Jeśli nie wiesz, od czego zacząć, może pójdź w moje ślady i zacznij od ucieczki? I koniecznie od gelato!

Zdjęcia na licencji CC: 1 i 2