Czy warto przeczytać książkę “Magia sprzątania” Marie Kondo? [Recenzja]
Tak, warto!, czyli najciekawsze fragmenty książki
Dzięki temu fragmentowi już wiem, że moja potrzeba sprzątania w określonych momentach życia nie bierze się znikąd. Ilekroć kończyłam projekt, szkołę czy związek, zawsze brałam się za porządki. Wyrzucałam całe worki pełne papierów i notatek, układałam wszystko na nowo i dopiero, gdy ostatni przedmiot znajdował właściwe miejsce w moim pokoju, dopiero wtedy mogłam poczuć się lekka i gotowa na nowe wyzwania.„Porządkowanie rzeczy oznacza także uporządkowanie twojej przeszłości. To jak przestawienie życia na nowe tory i uregulowanie zaległych rachunków po to, żeby można było zrobić krok naprzód.”
To zdanie Marie Kondo sformułowała przy okazji rozdziału, w którym opisywała, jak uporać się z przechowywanymi nietrafionymi prezentami czy różnymi pamiątkami. W moim przypadku ta grupa rzeczy jest niezwykle obszerna, bo zwykłam zachowywać najdrobniejsze pamiątki, nawet stare bilety do kina. Po przeczytaniu Magii sprzątania czuję się na siłach, aby w końcu uporać się z tymi zbiorami.„Powinniśmy cenić nie wspomnienia, ale osobę, którą się dzięki nim staliśmy.”
W tym fragmencie wyraźnie widać powiązania między filozofią sprzątania KonMarie (jak nazywa swoje teorie sama pisarka) a popularnym w ostatnich latach minimalizmem. Nie przepadam za „minimalizmem”, bo to taka ogromna kolorowa kokarda, którą ozdobiono coś powszechnie znanego jako zdrowy rozsądek i zaczęto sprzedawać pod różnymi postaciami. W książce Magia sprzątania akcent minimalizmu jest jednak na tyle delikatny, że nie razi mnie jako czytelnika, zamiast tego inspiruje i zachęca do zmian w postrzeganiu posiadanych przez nas rzeczy. Do przemyślenia.„Porządkując swój dom i zmniejszając stan posiadania, zobaczysz, jakie są twoje rzeczywiste wartości i co się dla ciebie liczy w życiu. […] Skoncentruj się na dokonaniu wyboru rzeczy, które przynoszą ci radość i zbliżają do wymarzonego stylu życia.”
Ta rada jest niezwykle przydatna w codziennym życiu. Z doświadczenia wiem, że gdy coś nie ma „swojego miejsca” w domu, to nigdy nie uda nam się doprowadzić przestrzeni wokół nas do porządku. Takie bezdomne przedmioty wędrują z półki na półkę, walają się po szufladach i psują nam humor. Przy przeprowadzce do naszego mieszkanka mam zamiar zadbać o to, aby wszystko miało wyznaczone miejsce do przechowywania i można było odkładać każdą najdrobniejszą rzecz na swoje miejsce.„Sedno skutecznego przechowywania stanowi zasada: wyznacz miejsce dla każdej rzeczy, jaką posiadasz.”
Kolejna cenna rada, która mnie osobiście wprawiła w zachwyt – aby po przyjściu do domu codziennie opróżniać torebkę z całej zawartości i nazajutrz zapełniać ją z powrotem, ale tylko naprawdę potrzebnymi przedmiotami. Każda kobieta zna popularne zjawisko zwane burdelem w torebce. Ostatnio przy okazji remontu i urządzania mieszkanka, moja torebka z burdelu stała się chlewem. Jest w niej dosłownie wszystko, a najgorsze są walające się w środku karty płatnicze i paragony ze sklepów budowlanych. Nigdy nie odważyłabym się opróżniać torebkę każdego dnia, a jednak Marie Kondo przekonała mnie, aby spróbować. Będzie to terapia eksperymentalna, ale jeśli dzięki temu w mojej torebce zapanuje błogi spokój, a ja przestanę wieczne szukać w niej kluczy i karty płatniczej, to będę wniebowzięta!„Codziennie opróżniaj więc torbę.”
Marie Kondo opisała zjawisko bardzo mi bliskie – skłonność do zachowywania metek na nowych ubraniach do czasu pierwszego założenia. Wyrobiłam w sobie podobny nawyk kilka lat temu, gdy każdą wolną gotówkę wydawałam na ubrania (…) i bardzo często zdarzało mi się dokonywać zwrotów (w tych czasach miałam hopla na punkcie zakupów i coś kupionego we wtorek, jeszcze w piątek potrafiłam uznać za niemodne…). Kondo radzi, aby zrywać metki z nowych ubrań z chwilą przyniesienia ich do domu. Dzięki temu dane ubranie staje się w pełni nasze i chętnie sięgniemy po nie przy najbliższej okazji. Nieodrywając metek możemy mieć pewność, że dana rzecz pozostanie nienoszona przez bardzo długi czas, o ile w ogóle kiedyś zdecydujemy się ją założyć.„Ubrania w sklepie to produkty, natomiast ubrania w domu, to rzeczy osobiste.”
To cała ja – wiecznie szukająca jakiejś instrukcji, paragonu, umowy… Powyższe zdanie wyraża w 100% moje największe problemy związane z bałaganem – że nigdy nie mam pewności, czy daną rzecz wyrzuciłam, czy tylko zapodziałam. Życie w porządku musi być niezwykle przyjemne…!„Życie w bałaganie jest tak wyczerpujące, ponieważ długo musimy szukać, aby przekonać się, czy rzecz, której potrzebujemy, w ogóle tam jest.”
***
Nie, nie warto…
Przyznam szczerze, że jestem mocno zaskoczona ilością fragmentów, które bardzo spodobały mi się w książce. Podczas lektury wielokrotnie łapałam się bowiem za głowę i chciałam wykrzyczeć „co ja czytam?!”. Moi faworyci do szydery to przede wszystkim: – fragment, w którym Kondo pisze, że sprzątając ubiera się elegancko, bo sprzątanie to uroczystość pożegnania rzeczy, które wypełniły ważną misję w naszym życiu… Zdaniem autorki trzeba celebrować moment ich wyrzucenia, ponieważ dużo im zawdzięczamy i są dla nas jak przyjaciele, zasługują więc na takie honory [*]; – fragment:Dobrze, że te słowa padają pod koniec książki, a nie na początku, inaczej nigdy nie dobrnęłabym do ostatniej strony. Jakby to krótko podsumować: laska nieźle popłynęła z tematem [*].„To dlatego, wyrzucając coś, nie wzdychaj i nie stwierdzaj, że nigdy nie wykorzystałeś tej rzeczy czy też że przykro ci, że jej nie użyłaś. Odeślij ją z radością i pożegnaj słowami: „Dziękuję, że mnie odnalazłaś”, lub „Dobrej podróży i do zobaczenia wkrótce!”.
***
Gdybym miała jasno podsumować, czy warto przeczytać Magię sprzątania, powiedziałabym wprost – warto, jeśli jesteś w trakcie przeprowadzki. Dla mnie moment sięgnięcia po poradnik był idealny: dzięki Marie Kondo czuję się gotowa na czekające mnie wyzwanie uporządkowania rzeczy uzbieranych przez 25 lat życia w rodzinnym domu. Niektóre jej wskazówki uważam za niezwykle przydatne i liczę, że pozwolą mi ograniczyć ilość niepotrzebnych przedmiotów. W każdym innym wypadku lektura Magii sprzątania wydaje mi się co najmniej niekonieczna – nic Wam się nie stanie po przeczytaniu książki, ale też nie stracicie dużo, gdy z niej zrezygnujecie. Jest jeszcze jedna strona tego medalu, mniej związana z samą treścią, a bardziej z osobą Marie Kondo – zaimponowała mi jej pasja do sprzątania. Czytanie jej nieco pokręconych metod porządkowania było uzależniające. Lubię słuchać ludzi, którzy opowiadają o tym, co kochają robić, a Kondo napisała o tym cały poradnik! Kto by pomyślał, że pasją może być sprzątanie, prawda? A ta kobieta udowodniła, że pasją może być wszystko i to w książce Magia sprzątania podoba mi się najbardziej.Wszystkie fragmenty pochodzą z książki Marie Kondo Magia sprzątania. Japońska sztuka porządkowania i organizacji, MUZA SA, Warszawa 2015