Na salonach, czyli nasz pokój dzienny po roku. Nowe meble, nowe kolory i inne niespodzianki
„Zacznijmy od ogólnego spojrzenia na ten pokój”



Aby ułatwić sobie utrzymanie porządku na stole, już rok temu pojawiła się na nim szklana szkatuła, w której chowamy piloty i podkładki pod kubki. Z tego rozwiązania jestem bardzo zadowolona, bo piloty to przedmioty, które zwykle walają się po kątach i nigdy nie wiadomo, co z nimi zrobić, gdy nie są akurat potrzebne. Szkatuła – IKEA
Plakaty wiszące na ścianie są Wam już dobrze znane, z tym wyjątkiem, że wcześniej BB-8 stał na podłodze, a w tym miejscu znajdował się plakat z Hulkiem. W związku ze zmianami kolorystycznymi w salonie (o nich dowiecie się w dalszej części wpisu), musiałam dokonać pewnych szarad w rozstawieniu dekoracji i plakatów. To również fajnie odświeżyło ogólny wystrój pomieszczenia.
No dobrze, to by było na tyle jeśli chodzi o niezmienione elementy aranżacji naszego salonu. Poza kanapą i stolikiem przybyły nam bowiem aż dwa nowe meble, oba szalenie ciekawe i oba totalnie odmieniające to wnętrze. A przecież poza nimi pojawił się również dywan i trochę dekoracji, więc jest o czym opowiadać!Fotel z żyłek


Fotel – JYSK
Co ciekawe, makaroniarz pojawił się w salonie czystym przypadkiem. Jego oryginalną destynacją był balkon, ale nim zrobiłam mu tam miejsce, chwilę postał w pokoju dziennym. Z trudem przemogłam się, aby przestawić go na zewnątrz, tak mi tam pasował! Postanowiłam, że gdy tylko pogoda przestanie nam sprzyjać i siedzenie na balkonie przestanie być bezpieczne dla zdrowia, mebel od razu wróci do środka. Tym sposobem udało mi się znaleźć idealny fotel do naszego salonu – rozglądałam się długo i każdy wydawał mi się zbyt ciężki (zwłaszcza w zestawieniu z kanapą i stolikiem), a ten żyłkowy przystojniak ma w sobie tyle gracji i powabu, że doskonale równoważy to wnętrze. Big success!

Niebieska szafka z kolekcji IKEA PS

Rower widoczny na zdjęciu miał spędzić zimę w piwnicy, ale tam groziła mu rychła kradzież, więc tymczasowo wrócił do salonu. Planuję zawieźć go do Rodziców, aby tam spokojnie przezimował, chociaż z drugiej strony naprawdę przyzwyczailiśmy się do tej „dekoracji” (zobaczcie, jak prezentował się zimą) i być może zostanie tu na stałe.
Przejdźmy dalej, do tej pięknej, wściekle niebieskiej szafki RTV, dzięki której pozbyliśmy się stoliczka-reliktu z PRL (ale nie takiego ładnego, tylko takiego niezbyt atrakcyjnego; gdyby był ładny, to bym go nie wymieniała, to chyba jasne!). Jest wykonana ze stali i to zdecydowanie jej największa zaleta, choć nie jedyna. Zawsze podobały mi się tego typu meble, o nieco industrialnym charakterze, a ten konkretny model z IKEA zwracał moją uwagę ilekroć przechadzałam się po dziale z przechowywaniem. Któregoś dnia wybraliśmy się z Lubym do IKEA, aby sfinalizować zakup regałów BILLY do naszego domowego biura. Niestety nie byliśmy w stanie kupić tego, po co przyjechaliśmy (zabrakło nam niektórych wymiarów), a ja bardzo, ale to bardzo nastawiłam się na przyjemność wynikającą z nowością w mieszkaniu. I tak chodzę naburmuszona po sklepie, aż tu nagle Luby proponuje, abyśmy kupili sobie tą dziwaczną, niebieską szafkę. Pomysł spodobał mi się od razu i szybko zapomniałam o nieudanej misji BILLY, ale, jak to zwykle bywa, w pierwszej chwili powiedziałam „bierzmy białą!”. Dobrze, że Lubemu czasem udaje się mnie przekonać do jego dziwnych pomysłów 🙂 Wściekle niebieska szafka okazała się trafem w dziesiątkę i uważam, że to ona stanowi teraz najciekawszy element aranżacji naszego salonu. Świetnie współgra z granatową ścianą w kolorze kosmosu, a materiał wykonania, tj. stal, wniósł sporo świeżości do pokoju. O dziwo, w mojej ocenie to wszystko jakoś do siebie pasuje: kanapa do stolika, żyłkowego fotela i stalowej szafki RTV. Co Wy sądzicie o naszym zestawie salonowym?

Szafka RTV – IKEA PS
No dobrze, w ten sposób omówiliśmy meblowe zmiany w salonie, ale przed nami jeszcze opowieść o tekstyliach i roślinach. No i o nowych kolorach, bo to ważne!Kolory i dywan SALTBÄK

Dywan SALTBÄK – IKEA (obecnie jest przeceniony z 699 na 499 zł, więc korzystajcie!)
Zakup niebieskiej szafki zainspirował mnie do wprowadzenia pewnych zmian kolorystycznych w pokoju dziennym. Bazowe szarości szybko zaczęły mnie nudzić, a ten nagły zastrzyk koloru spowodował, że zachciałam więcej nowości. Początkowo nie wiedziałam, jak bezpiecznie wprowadzić do aranżacji inne odcienie, tak, aby to wszystko miało jakiś sens i dobrze się ze sobą komponowało. Aż któregoś dnia trafiłam w IKEA na przepiękny dywan SALTBÄK, który łączy w sobie już obecne w salonie biel, szary i niebieski, z zupełnie nowymi kolorami – beżem i, UWAGA, różem! No idealna kompozycja! Szybko pojawił się w naszym mieszkanku i od tej pory przemycam w detalach dodatkowe barwy. W ten sposób róż zagościł na poduszkach i drobnych dekoracjach. Nie ma go dużo, ale wystarczyło, aby ożywić pokój i zaspokoić mój głód zmian.

Tekstylia
Wspomniane wcześniej poduszki to nie jedyni nowi, tekstylni bohaterowie na salonach. Najważniejsze okazały się być zasłony, które totalnie odmieniają wnętrze – możecie mi wierzyć na słowo! Jeśli wydaje Wam się, że czegoś brakuje Waszemu mieszkaniu, z dużym prawdopodobieństwem są to właśnie zasłony. Dopóki ich nie powiesiliśmy, totalnie nie czułam potrzeby ich posiadania. No, może w bardziej słoneczne dni trochę trudno wytrzymywało się w tym pokoju, ale poza tym wydawało mi się, że okno bez zasłon wygląda całkiem w porządku. Jednak im częściej przyglądałam się wnętrzom Kasi z Piąty Pokój, tym większą ochotę miałam na ubranie okien w salonie. Zdecydowałam się na materiał, który jest półprześwitujący, czyli nawet po zasunięciu zasłon nadal wpada do pomieszczenia trochę słońca. Chciałam też, aby tkanina wyglądała bardzo naturalnie i stąd pomysł na taką supełkową. Obyło się bez pomocy krawcowej, bo nasze zasłony kupiłam w H&M Home (wydaje mi się, że są jeszcze w sprzedaży i to w kilku kolorach). Aby nie popełnić błędu jak z palmowymi zasłonami w sypialni, tych w pokoju dziennych postanowiłam na razie nie skracać i zobaczyć, jak będą się układać. Jak dotąd – nie narzekam.
Na zdjęciach powyżej możecie zauważyć strukturę materiału, z których uszyto zasłony. To taka delikatna, półprześwitująca tkanina supełkowa.
Rośliny


Specjalnie z myślą o monsterze kupiłam w H&M Home materiałowy pojemnik, który idealnie sprawdza się jako osłonka doniczki.
Wraz z pojawieniem się roślin w salonie, miejsce zamieszkania zmienił również Hulk, który wcześniej stał na półce nad kanapą. Teraz zdobi roślinny zakątek pokoju dziennego.
To tylko część z zielonych przybyszów, którzy zagościli w naszym salonie (reszty nazw niestety nie znam). Jestem ciekawa, ilu z nich przetrwa pod surowym władaniem takiej (pseudo) ogrodniczki jak ja. Niestety ręki do kwiatów nie mam jakiejś wybitnej, chociaż bardzo się staram. Pozostaje mieć nadzieję, że trafiły mi się naprawdę silne osobniki.***
