Top

Ostatni rok to nie był dobry okres dla Hanki-blogerki. Gdy patrzę na datę najnowszego (o ironio) wpisu – sierpień 2019 – to trochę mi smutno, a trochę jednak nie. Smutno, bo przecież blog to zawsze był mój skrawek internetu, moje poletko, które z mniejszą lub większą częstotliwością nawadniałam swoją uwagą i użyźniałam nowymi tekstami. Ale z drugiej strony nie żałuję tej przerwy, bo wiem, że była mi potrzebna. Bo przestałam widzieć sens w mojej blogowej misji i najzwyczajniej w świecie zabrakło mi pomysłu na siebie w roli blogerki. Zaprzestanie dalszych publikacji było więc sprawą absolutnie naturalną i jedynym słusznym wyborem. Liczyłam, że z czasem odzyskam wiarę i wymyślę to miejsce na nowo. Musiały minąć jednak długie miesiące, ba, musiała rozpocząć się globalna pandemia, abym uporządkowała swoje myśli i spojrzała na bloga w nowy sposób, świeży sposób. I w końcu coś drgnęło. To będzie zupełnie nowy blog wnętrzarski! Ale może po kolei…

Hanka Ananas • Zupełnie nowy blog wnętrzarski

Fotografia wnętrz: jak pogodzić pracę w branży z prowadzeniem bloga?

Być może nie umknęło Waszej uwadze, że od kilku lat, a dokładnie to od trzech, zawodowo zajmuję się fotografią wnętrz i architektury. Wspominam o tym nieprzypadkowo, bo moment rozpoczęcia kronikowej działalności to nie tylko zupełnie nowy etap mojego życia, nowe zainteresowania i perspektywy, ale również początek końca tego bloga. Im bardziej angażowałam się w fotografię i im lepiej mi to wychodziło, tym mniejsze przekonanie miałam do siebie w roli blogerki. Bo skoro w krótkim czasie udało mi się wypromować swoje fotograficzne portfolio i zdobyć naprawdę spore grono osób (i klientów) zainteresowanych moją zdjęciową twórczością, to chyba coś jest nie tak z tą blogową misją, skoro po tylu latach aktywności w sieci nadal nie odniosłam na tym polu chociaż minimalnego sukcesu, prawda?

Jednak penetrowanie nieznanego mi wcześniej obszaru, jakim jest świat architektury i designu, przyniosło jeszcze inny skutek – czułam się trochę onieśmielona świeżymi wrażeniami i poznawanymi po drodze utalentowanymi ludźmi. Miałam takie podskórne uczucie (do którego chyba nie chciałam się przyznać sama przed sobą), że pracując w takiej branży nie wypada prowadzić jakiegoś tam bloga, pisać tekstów na tematy lifestyle’owe, a już przede wszystkim – nie wolno chwalić się swoim nie_tak_bardzo_designerskim mieszkaniem. Mając możliwość zanurzyć się w świecie artystycznych wizji projektantów i ich idealnie dopracowanych realizacji, doszłam do wniosku, że moje wnętrzarskie zapędy to przy nich kpina, kiepski żart i że nie przystoi mówić otwarcie o swoim podejściu do urządzania wnętrz, no po prostu nie wypada! Z tego też powodu od początku istnienia kronik bardzo dbałam o to, aby oddzielić moją ananasową aktywność w sieci od tej zawodowej ścieżki. Przez pierwsze dwa lata budowania swojej marki fotograficznej drżałam na samą myśl, że ktoś mógłby trafić na tego bloga i w czeluściach jego archiwum odkryć, że w moim salonie stoi nudna szara sofa z Agata Meble, a przy kuchennym stole stoją podróbki krzeseł Fiberglass oryginalnie zaprojektowanych przez małżeństwo Eamesów. Brzmi to może absurdalnie i wręcz infantylnie, ale tak to jest, gdy człowiekowi brakuje pewności siebie. A mi tej pewności brakowało podwójnie – zarówno w obszarze urządzania wnętrz, jak i prowadzenia bloga.

No i jeszcze podcast…

Co ciekawe, praca fotografki wnętrz nie przeszkodziła mi w podjęciu nowej, zupełnie innej kreatywnej zajawki. W sierpniu 2019 zaczęłam nagrywać podcast #HankaMówi. To, co wcześniej trafiałoby na łamy tej strony, utrwalałam w formie audio i puszczałam w eter. Nie planowałam, że podcast “zje” tego bloga (nieprzypadkowo data publikacji ostatniego wpisu pokrywa się z datą nagrania pierwszego odcinka), ba, cały czas mieliłam w głowie pytanie: jak pogodzić oba te światy, aby każdy miał ręce i nogi? Nie znajdowałam odpowiedzi na to pytanie.

Hanka Ananas • Zupełnie nowy blog wnętrzarski

W międzyczasie mijały kolejne miesiące, w pracy podejmowałam się coraz ciekawszych sesji zdjęciowych dla coraz ciekawszych biur projektowych i marek. Nabywałam cennego doświadczenia, a co za tym idzie, udało mi się w końcu zdystansować do otoczenia, w którym teraz funkcjonuję zawodowo. Ale mam tu na myśli taki zdrowy dystans. Przy okazji każdej kolejnej sesji czuję ogromną wdzięczność, że mogę wykonywać taki zawód i przede wszystkim poznawać tych wszystkich utalentowanych, mądrych (!) ludzi. I to dzięki nim, dzięki ich otwartości i wciągającym rozmowom, byłam w stanie spojrzeć na swoje wnętrzarskie i blogowe zajawki z innej perspektywy. Przestałam być wobec siebie taka krytyczna i doszłam do tego jednego, szalenie ważnego w moim życiu wniosku: jeśli kocha się coś robić, jeśli jakieś działanie przyprawia nas o szybsze bicie serca, nie może być mowy o jakimś wstydzie, pozostawaniu w ukryciu. Owszem, nie mam wyobraźni przestrzennej ani talentu do rysowania czy projektowania, brakuje mi takich odjazdowych wizji, jakie mają architekci, z którymi pracuję. Ale to, że brakuje mi jakiejś wiedzy czy nawet naturalnych zdolności, nie sprawia, że moja pasja jest mniej warta niż pasja innych albo że efekty tej pasji są gorsze od efektów innych. Dopóki sprawia mi to radość, dopóki sama jestem zadowolona z tego, co udaje mi się osiągnąć, mam pełne prawo cieszyć się swoimi dokonaniami i, jeśli tylko przyjdzie mi taka ochota, dzielić się nimi z innymi. Również w internecie, a już w szczególności na blogu, którego tworzyłam z zapałem przez tyle lat.

Ananasowy blog wciąż leżał jednak odłogiem. A potem przyszła pandemia i ogólnoświatowy lockdown.

Tygodnie spędzone w domu, z dala od planów zdjęciowych, pozwoliły mi skupić się na swoich zainteresowaniach, a dokładniej na największym z nich, czyli na wnętrzach. Izolacja rozpoczęła się na początku wiosny, a to dla mnie najbardziej inspirująca pora roku, gdy głowa pęka w szwach od pomysłów na zmiany i domowe eksperymenty. Zaczęłam też rozglądać się za nowymi źródłami twórczych pomysłów i z zaskoczeniem odkryłam, że nie istnieje blog o tematyce wnętrzarskiej, który odpowiadałby mojej skomplikowanej filozofii urządzania wnętrz. Nawet z najbliższą memu sercu postacią tej części blogosfery, czyli Kasią Sojką z Piątego Pokoju, nie mam idealnego matcha, bo brakuje mi takiego polotu z meblami vintage, jaki ma ta dziewczyna. Przy jej aranżacjach mój dom wypada co najmniej blado i to pomimo faktu, że zadbałam o obecność w nim chyba każdego możliwego koloru z tęczowej palety. Jednak nauczona doświadczeniem zdobytym w pracy fotografki i wiedząc już, że nie muszę się chować z własnymi zajawkami, nawet, jeśli nie do końca znajdują zrozumienie w otoczeniu, zamiast składać broń, zdecydowałam się na inny, całkiem odważny jak na mnie krok skoro nie istnieje blog wnętrzarski stworzony idealnie dla mnie, to ja go stworzę sama. I zrobię to tutaj, pod ananasowym sztandarem, z którego nic, a nic nie wyrosłam (chociaż ci bardziej spostrzegawczy pewnie już dostrzegli, że zmianie uległa nazwa domeny – już nie działam pod adresem pineap.pl, teraz jestem po prostu hankananas.pl).

Hanka Ananas • Zupełnie nowy blog wnętrzarski

Nowe otwarcie

Więc oto nadejszła wiekopomna chwila w historii tego bloga, bo od dzisiaj będę realizowała zupełnie nowy pomysł na to miejsce. Oficjalnie przebranżawiam się z szeroko pojętego lifestyle’u na działkę wnętrzarską i takie treści będą tutaj od dziś dominować.

Chcę pokazywać Wam efekty moich domowych eksperymentów i metamorfoz, których ochoczo podejmuję się po godzinach. Bez napinki, pełen luz, a czasem i spontan.

Postaram się włączyć do tematyki bloga insight z branży architektonicznej, zdobywany z pozycji fotografki wnętrz – czyli osoby funkcjonującej gdzieś na obrzeżach rynku, a nie w samym jego centrum, często mającej dzięki temu znacznie lepszy widok na wiele spraw.

Mam plan dzielić się interesującymi produktami wynalezionymi w sklepach, bo sporo czasu poświęcam na przeszukiwanie asortymentu różnych marek i szkoda, aby moja smykałka do buszowania po sieci nie przysłużyła się innym zainteresowanym.

Hanka Ananas • Zupełnie nowy blog wnętrzarski

Chciałabym przekazywać Wam swoje przemyślenia na temat kreowania przestrzeni do życia na własnych zasadach, z poszanowaniem tylko i wyłącznie własnych potrzeb i swojego widzimisię, bez obaw o to, co pomyślą inni. Praca fotografki wnętrz, odwiedzanie mieszkań różnych ludzi i rozmowy na temat projektowania z wieloma architektami nauczyły mnie, że nie liczy się to, jakiej marki jest sofa w moim salonie ani czy przy stole stoją oryginalne krzesła Eames czy tylko tanie kopie. Liczy się to, jak czuję się we własnym domu i ile frajdy przynosi mi aranżowanie go wciąż na nowo. I o tym będę tutaj pisać i do tego właśnie będę starała się Was zachęcić. Bo każdy zasługuje na to, by żyć i urządzać się po swojemu.

Jeśli kręcą Cię wnętrza i szukasz świeżego spojrzenia na temat, dodaj tego bloga do ulubionych, polub mój profil na Facebooku, obserwuj mnie na Instagramie i na Pintereście. Jeśli spodobają Ci się moje pomysły, uznasz je za wartościowe i wykorzystasz któreś ze wskazówek, którymi będę się tu dzielić, nie szczędź polubień, komentarzy i udostępnień. Po 6 latach prowadzenia tego bloga (i blisko 18 latach blogowania w ogóle!) wiem, że nic tak nie napędza do działania jak feedback ze strony Czytelników. Fajnie jest wiedzieć, że treści, które tworzę nie trafiają w pustkę ?

A jeśli zatęsknisz za lifestylem i szerszym kontekstem niż tylko wnętrza, to wszystkie takie tematy i rozkminy będę dalej publikowała w formie podcastu #HankaMówi – możesz go posłuchać na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Spreaker oraz YouTube.

No, to tyle formalności w związku z nowym otwarciem. Pora zacząć tworzyć ten

zupełnie nowy blog wnętrzarski!

Zajrzyj tu w środę, 12 sierpnia, aby obejrzeć pierwszy od dawna wpis o zmianach w naszym mieszkaniu. Będzie zielono i bardzo klimatycznie, zaręczam ?

6