Top

Z chwilą pojawienia się w domu dziecka, otwiera się przed nami nie tylko zupełnie nowy rozdział życia, ale również zupełnie nowy dział wyposażenia wnętrz. Nagle całkiem zasadne wydaje się kupowanie tych śliczniusich drewnianych zabawek, pastelowych tekstyliów, pięknie ilustrowanych książek albo miniaturowych mebelków. Wszystko jest nowe, wszystko jest ekscytujące i wszystko jest WSZĘDZIE, bo asortyment akcesoriów dziecięcych swoim rozmiarem przerasta oczekiwania nawet największych śmiałków – mogę to powiedzieć z własnego doświadczenia. Mnogość opcji wcale nie ułatwia wyboru, no bo skąd wiedzieć, na co się zdecydować, skoro podoba nam się tak wiele różnych rzeczy, a każda z nich jest dostępna w wielu wariantach?

I wtedy z pomocą przychodzą wspomnienia (a tak przy okazji, tematowi wspomnień poświęciłam jeden z niedawnych odcinków mojego podcastu – zapraszam do odsłuchania). Gdy zaczęłam się zastanawiać, co widziałabym w przyszłym pokoju naszej Młodej, punktem wyjścia były moje własne wspomnienia z lat dzieciństwa – co mi sprawiało największą frajdę? Jak lubiłam spędzać czas? Nie ulega wątpliwości, że czasy się zmieniają, mody przemijają, a rzeczy na sklepowych półkach jest z każdym rokiem coraz więcej, ale wydaje mi się, że u podstaw wszystkich tych bajerów leżą te same dziecięce potrzeby. A gdy myślę o kilkuletniej Hance, moją największą pasją było odkrywanie świata – nawet, jeśli tym światem był ulubiony atlas albo encyklopedia przyrodnicza. I gdy wracam myślami do chwili obecnej, to wizja pokazywania tego świata własnej córce jest jedną z najbardziej ekscytujących, jaka w ogóle zaświtała mi w głowie gdy temat macierzyństwa pojawił się na tapecie.

I dzisiaj pokażę Wam coś, co ponad 20 (sic!) lat temu sprawiłoby mi gigantyczną frajdę, a co jest pierwszą rzeczą do przyszłego pokoju naszej córy.

Nie tylko papier

Niedługo po sfinalizowaniu metamorfozy ściany naszego salonu i ukończeniu domowej galerii ściennej, dostałam propozycję współpracy od marki Posterlounge, która w swojej ofercie ma plakaty i obrazy. Moja pierwsza myśl była taka, że timing nie mógł być mniej sprzyjający, no bo w pokoju dziennym nie zmieszczę kolejnych plakatowych nowości, a obiecałam Lubemu (póki co) nie zużywać kolejnych pustych ścian w naszym mieszkaniu. Ale wtedy odkryłam, że w ofercie sklepu są nie tylko wydruki na papierze, ale również… na płótnie czy na drewnie! Szczególnie zaciekawiła mnie ta druga opcja – jak taki wydruk na drewnie wygląda na żywo? Czy kolory są nasycone? Czy efekt wygląda naturalnie? Nadal jednak pozostawał problem braku wolnej powierzchni ściennej w naszym domu, aż w końcu trafiłam na grafiki do pokoju dziecięcego… i przepadłam.

Z książki na ścianę

Gdy byłam mała, godzinami wertowałam ilustrowane książki przyrodnicze. Podpisy pod obrazkami znałam prawie na pamięć i jak na kilkuletnią dziewczynkę, miałam naprawdę sporą wiedzę na temat roślinności lasów Amazonii czy fauny afrykańskiego safari. Uwielbiałam wymyślać sobie różne zabawy i aktywności związane z tymi atlasami, np. zgadywanki albo rysowanie co bardziej interesujących zwierząt, o których przeczytałam. Więc gdy na stronie sklepu Posterlounge moim oczom objawiły się kolorowe mapy z naniesionymi nań gatunkami występującymi w różnych rejonach świata, od razu wiedziałam, że to jest coś, co musi znaleźć się w pokoju naszej córy i co warto, aby zostało wydrukowane na drewnie – bo w ten sposób nie tylko będzie trwalsze i po prostu ładniejsze, ale przede wszystkim stanie się przedmiotem, który nawet bardziej niż otwarta książka, będzie zachęcał do zabawy i interakcji.

Nasza mapa ma format 100 x 70 cm. Do wyboru jest więcej wzorów grafik – odsyłam Was na stronę Posterlounge.

I tak oto, zanim jeszcze na dobre zabrałam się za urządzanie pokoju dziecięcego, już mam kluczowy element jego wystroju – ilustrowaną i soczyście kolorową mapę ze zwierzętami z całego świata. Liczę, że uda mi się zaszczepić w Młodej tę ciekawość, która towarzyszyła mi od najwcześniejszych lat życia i że spędzimy wiele godzin na wspólnej zabawie i nauce. Moje ukochane atlasy przyrodnicze przywiozłam z rodzinnego domu już jakiś czas temu, a ta drewniana tablica edukacyjna (myślę, że przy takim formacie, śmiało można użyć tego określenia ?) będzie ich idealnym uzupełnieniem.

Nie wiem, jak inne obrazki prezentowałyby się na drewnie, ale myślę, że akurat wszystkie grafiki skierowane do dzieci (a do wyboru są również abecadła czy plansze do nauki liczenia) świetnie nadają się do wydruku właśnie na tym materiale: po pierwsze ze względu na trwałość, a po drugie z uwagi na fakt, że będą się super komponowały z tymi wszystkimi śliczniusimi, drewnianymi zabawkami, którymi tak chętnie wyposażamy dziecięce pokoje ?

Jeśli zainteresowały Was te nowinki, mam dla Was kod rabatowy do wykorzystania w sklepie Posterlounge:
na hasło ANANAS15 otrzymacie 15% zniżki na całe zamówienie!
Ważny do 5.03.2021

Nie trzeba wcale wprawnego oka, żeby zauważyć, że umiejscowienie Europy na tej mapie może budzić kontrowersje – cóż, temu zagadnieniu poświęcę osobną lekcję z Młodą, aby nie miała wątpliwości, po której stronie Uralu mieszkamy ?


PS. Nie tylko wydruki na drewnie zwróciły moją uwagę . Zawsze podobały mi się piękne ilustracje botaniczne niczym żywcem wyjęte ze starych encyklopedycznych rycin, a do nich z kolei świetnie pasuje idea druku na płótnie – no bo czy może być coś bardziej oldschoolowego?! Jako dodatek, już z myślą o moich własnych potrzebach, a nie pokoju dziecięcym, zamówiłam również obraz “Kolibry” słynnego biologa i artysty, Ernsta Haeckela. I tutaj znów niespodzianka: dokładnie ta sama grafika chodziła mi po głowie podczas wybierania “dzieł” do naszej domowej galerii ściennej, ale wtedy myślałam wyłącznie o papierze. Tymczasem wydruk na płótnie tchnął nowe życie w tę ilustrację, a wysokie nasycenie kolorów dodało jej efektu trójwymiarowości. I tak jak do tej pory obrazki drukowane na tkaninie nie kojarzyły mi się najlepiej, tak na tym przykładzie stwierdzam, że niektóre mogą na tym wyłącznie zyskać (na pewno nie wszystkie, ale ryciny z motywami botanicznymi akurat tak). Wielobarwne kolibry wylądowały na ścianie mojego domowego biura i wyglądają naprawdę szlachetnie w takiej oprawie!

Tekst powstał we współpracy z marką Posterlounge

2