Top
Istnieją wydarzenia-pewniaki, których ocenianie i opisywanie jest zupełnie bezcelowe, ponieważ wszem i wobec wiadomo, że są klasą samą w sobie. Najzwyczajniej nie wypada się rozwodzić nad ich jakością, bo jest bez skazy. Dla mnie do tej grupy imprez należą koncerty Meli Koteluk. Byłam już na kilku, w różnych miastach, w kompletnie innych okolicznościach i miejscach – od festynu, przez wielki muzyczny festiwal, po kluby. Zawsze wychodziłam zachwycona, bo uwielbiam jej muzykę i co by się nie działo, nie jestem w stanie na cokolwiek związanego z koncertami Meli narzekać. Dlatego chyba nie muszę Was uświadamiać, że jeśli nie było Was wczoraj w Teatrze Szekspirowskim, to bardzo dużo straciliście. Ale nie tylko o samą artystkę tu chodzi. 150329_mela1 Po październikowym koncercie Crystal Fighters w B90 pisałam, że w końcu zagraniczne gwiazdy zaczynają grać w Gdańsku mniejszych, bardziej kameralnych obiektach niż Ergo czy PGE Arena. Fajnie jest czasem wybrać się na masowe show Timberlake’a czy Michaela Buble, ale osobiście uwielbiam klimat koncertów klubowych, tj. w mniejszym gronie, w zupełnie innym klimacie niż na ogromnej przestrzeni stadionów. Poza Parlamentem, który kojarzy mi się raczej z rudym ochroniarzem niż z idealną miejscówką na koncert, brakuje mi w mieście miejsc, gdzie takie eventy mogłyby się odbywać. Światełkiem w tunelu okazało się B90, ale to wciąż mało. Tym bardziej ucieszyło mnie, że do podobnych celów został udostępniony nasz nowy Gdański Teatr Szekspirowski. Byłam w nim dotąd tylko raz i to na krótko (tylko odebrać główną nagrodę Blog Forum Gdańsk 2014 i szybko pójść do domu ;D), ale oczarował mnie design i atmosfera tego miejsca. Podobne wrażenia miała Mela, która na początku wczorajszego koncertu wyraziła swój zachwyt obiektem i życzyła publiczności magicznego wieczoru. I faktycznie był magiczny i faktycznie wpływ na to miało wnętrze teatru. Okazuje się, że “Spadochron” i “Wielkie nieba” brzmią jeszcze lepiej, gdy otaczają nas drewniane galerie i ogromny, otwierany dach. Gra świateł, które rozchodziły się po konstrukcji budynku, była najlepszym uzupełnieniem występu wokalistki i pozwoliła wspomnianej wcześniej magii rozproszyć się po całej widowni. Duma Gdańszczanina rozpiera na takie widoki. 150329_mela3 Zdaję sobie sprawę, że dodatkowym atutem wczorajszego wydarzenia był fakt, iż Mela po prostu idealnie pasuje do tego miejsca, ze swoją muzyką i ogólną stylówką. Innym zespołom, prezentującym odmienny gatunek muzyczny, niekoniecznie tak łatwo przyszłoby porwać za serca publikę (w tym mnie, zrzędzącą szczypawicę), ale jestem otwarta na wszelkie eksperymenty. Skoro za granicą rockowe formacje występują w klubach wyglądających jak amfiteatry, to Teatr Szekspirowski spokojnie może ugościć mocniejsze brzmienia niż łagodny głos Koteluk. Czekam z zaciekawieniem na rozwój wydarzeń i kto wie, może szarpnę się na kolejne eventy, jeśli nie ze względu na uwielbienie muzyki, co czystą ciekawość – w którą stronę pójdą organizatorzy i kogo zaproszą na deski tego niesamowitego obiektu. Nie, żebym “krakała”, ale po wczorajszym koncercie poprzeczka postawiona jest bardzo wysoko. Jak to jednak mawiają, do odważnych świat należy i właśnie na odwagę ze strony kierownictwa teatru liczę, wypatrując co ciekawszych imprez pod rozchylanym, metalowo-gwiaździstym sklepieniem. 150329_mela4