Top

Temat zakładania balkonowego ogrodu (czy tam dżungli, jak zwał tak zwał) planowałam poruszyć już nie raz i nie dwa. W tym roku nastąpił przełom, bo w końcu zebrałam się, aby pokazać Wam naszą “zewnętrzną strefę relaksu”, która, jestem tego pewna, pod względem funkcjonalności osiągnęła w minionych miesiącach szczytową formę. Jednak po publikacji tego tekstu pojawiły się głosy, że interesuje Was również sprawa doboru roślin balkonowych. I choć nie ukrywam, że wybierając gatunki do obsadzenia balkonu, kieruję się przede wszystkim intuicją i estetyką, to po 4 sezonach spędzonych w naszym mieszkaniu uzbierałam już całkiem spory bagaż doświadczeń i wiem już, co się każdorazowo sprawdza, a co niekoniecznie. Dzisiaj dzielę się z Wami samą esencją, która, mam szczerą nadzieję, pomoże Wam uzyskać odpowiedzi na nurtujące Was pytania w obszarze:

Jak założyć ogród na balkonie?

I tak, jestem w pełni świadoma, że w kalendarzu króluje już wrzesień i to nie jest idealna pora na zakładanie zielonej dżungli za oknami, ale po pierwsze – ten post zostanie na blogu i będzie mógł Wam służyć radą w kolejnych latach, a po drugie nadchodząca jesień wcale nie wyklucza możliwości założenia balkonowego ogrodu. Jak wspominałam w poprzednim tekście, do naszego mieszkania wprowadzaliśmy się na początku września, a za misję obsadzania balkonu zabrałam się około miesiąc później, czyli był to już październik. Większość zasadzonych wtedy roślin przetrwała zimę, a niektóre towarzyszyły nam przez kilka lat (jeden krzew rośnie tu do dzisiaj!). Dlatego nie ma się co zniechęcać i zamiast szukać wymówek, to znaleźć sposób. Liczę, że jakoś Wam w tym pomogę ?

Ogród na balkonie, jak każdy ogród, to żywy organizm

A to oznacza, że nieustannie się zmienia i nieustannie wymaga naszej opieki i zaangażowania. Bywają okresy w roku, kiedy tego czasu możemy poświęcać mu mniej, ale są też takie, kiedy nawet jeden dzień bez podlewania może przynieść katastrofalne skutki u naszych zielonych podopiecznych. W przypadku balkonu mamy również do czynienia z sezonowością – inne kwiaty i rośliny zasadzimy tu wiosną, inne latem, a jeszcze inne jesienią. W pierwszych dwóch latach prowadzenia ogrodu na balkonie musiałam liczyć się z tym, że wiele roślin sezonowych, np. bratki, cieszyły oko tylko przez krótki okres czasu i zaraz trzeba było je wymieniać na nowe gatunki, dostosowane do danej pory. Oznaczało to, że przynajmniej 2 razy w roku obsadzałam doniczki niemalże od zera – pochłaniało to dużo pracy i jeszcze więcej pieniędzy. Dobra wiadomość jest jednak taka, że z biegiem lat coraz więcej roślin nie tylko pięknie rozwija się przez cały okrągły sezon, ale nawet daje sobie radę zimą i odradza się następną wiosną. I dotyczy to nawet gatunków jednorocznych! Moja główna obserwacja po kilku latach uprawiania balkonowego ogródka jest zatem taka, że zaangażowanie i trud, jakie wkładamy w pielęgnację zieleni, z czasem przynoszą wspaniałe efekty, trzeba się tylko uzbroić w cierpliwość. I konewkę.

Jest to jednak niezwykle satysfakcjonujące, gdy wczesną wiosną w doniczkach dostrzeżemy pierwsze przebijające się pędy i drobne zielone listki. Musiałam na pierwszy taki moment poczekać ok. 3 lata, ale powiem Wam, że było warto ?

Jakie gatunki roślin wybrać? Moja toplista wszech czasów

Jak wspomniałam na początku, w przypadku wyboru roślin balkonowych kieruję się przede wszystkim estetyką, czyli sięgam po to, co akurat wpadnie mi w oko, choć lubię sobie wmawiać, że to kwestia również głęboko zakorzenionej, Simoroślinnej intuicji ? Prawda jest jednak taka, że o ile o roślinach domowych mam już całkiem spore pojęcie i wiem, co z czym się je, a raczej sadzi, to o roślinach balkonowych i ogrodowych wiem stosunkowo niewiele. Do tego stopnia, że przygotowując się do napisania tego tekstu, musiałam wygooglować nazwy roślin, które zwykłam sadzić na balkonie, bo wiem, jak wyglądają i kiedy szukać ich w sklepach, ale ni hu hu nie znam ich nazw. Poprawka – nie znałam do niedawna, bo teraz ogarniam temat już całkiem nieźle ?

Przedstawiam Wam zatem moją toplistę ulubionych roślin balkonowych wszech czasów.

1. Kosmos podwójnie pierzasty. Wyczesana nazwa, co? Sama byłam w szoku, gdy na nią trafiłam, bo oczywiście dokonując zakupu rośliny, nie miałam pojęcia jak się nazywa, dopiero wujek Google przyszedł z pomocą ? Roślina uwiodła mnie swoimi pierzastymi liśćmi, które skojarzyły mi się z koprem, i pięknymi, dużymi kwiatami. Kosmos szybko przyjął się na naszym balkonie (ależ to wspaniale brzmi! ?) i cieszył oko przez wiele tygodni, aż ostatnio zauważyłam, że zaczął marnieć, a na gałązkach dostrzegłam jakieś robactwo. W związku z tym mój plan na weekend to interwencja ratunkowa, trzymajcie kciuki, aby się udało! Niemniej jednak polecam ten gatunek do obsadzania Waszych balkonów. Występuje w różnych odmianach kolorystycznych i gęsto się rozrasta, a jego liście mają charakterystyczny, intensywnie zielony odcień. Bardzo ładny z niego kosmos, trzeba mu to przyznać!

Hanka Ananas Jak założyć ogród na balkonie?
W tym roku najlepiej poszło mi z uprawą dichondry. Pozostałe wiszące rośliny nie urosły takie piękne 🙁

2. Tojeść rozesłana, bluszczyk kurdybanek i dichondra. Trzy gatunki roślin wiszących, które są naszymi największymi sprzymierzeńcami, jeśli chcemy uzyskać efekt kaskadowy, tj. aby zwisające z doniczek rośliny wyglądały jak małe (albo i nie takie małe) roślinne wodospady. Dodatkowo możemy w ten sposób osłonić się przed spojrzeniami sąsiadów, bez konieczności instalowania bambusowych parawanów. Każdego roku wybieram właśnie te gatunki do obsadzania nabalustradowych doniczek, choć muszę przyznać, że w tym sezonie uprawianie ich idzie mi dość kiepsko. Jedynie dichondra prezentuje się znakomicie i naprawdę pięknie się rozrosła, natomiast tojeść rozesłana i lubczyk nie mają się już tak dobrze i musiałam je podciąć, bo zupełnie uschły. Cieszę się, bo wszystkie te gatunki, jeśli pamiętać o ich podlewaniu zimą, odradzają się na wiosnę i chociaż nie zawsze uzyskują takie duże rozmiary jak okazy kupione w ogrodnictwie, to fajnie uzupełniają luki w doniczkach pomiędzy innymi roślinami i kwiatami, więc doniczki wyglądają jak dziko rosnący ogród w mikroskali.

3. Oleander. Mój związek z oleandrem nazwałabym mocno skomplikowanym. Kupiłam go w 2017 roku i do dziś jest ze mną (co już można uznać za sukces), ale nasza historia nie jest pozbawiona turbulencji… To piękny krzew, który w cieplejszym klimacie jest typową rośliną ogrodową i “uliczną”, do tego wypuszcza intensywnie kolorowe kwiaty. Zdecydowanie jest to więc roślina do kochania. Warto jednak zaznaczyć, że przy naszym klimacie oleander wymaga zimowania wewnątrz, więc musimy mieć dla niego miejsce w mieszkaniu na okres przynajmniej kilku miesięcy w roku. Poprzedniej zimy wycwaniłam się i wystawiłam oleandra na klatkę schodową (tak naprawdę to są dla niego lepsze warunki niż wnętrze mieszkania, bo temperatura na klatce to zwykle ok. 17-18 stopni i tyle oleandrowi absolutnie wystarczy), ale nie zniósł tego zbyt dobrze. Winą obarczam przeciągi. Wcześniej zimował w moim domowym biurze i to również nie skończyło się dla niego dobrze, bo mniej-więcej od tego czasu (czyli od zimy 2017/2018) nieustannie boryka się z przędziorkiem. Próbowałam pryszniców oczyszczających, oprysków, ręcznego przemywania liści i nic, robale jak były, tak są nadal. Aż tu nagle przyszło lato 2020 i oleander, pomimo utraty wielu liści po zimie i widocznym oznakom zarobaczenia, wypuścił dużo świeżych, zupełnie zdrowych liści i nawet zakwitł! I tak się cieszyłam, taka byłam szczęśliwa, że jednak moje trudy zostały wynagrodzone, aż tu nagle robale dobrały się do tych młodziutkich pędów i szlag trafił cały mój entuzjazm. Pozostaje mieć jednak nadzieję, że oleander jeszcze wróci do pełnej formy.

4. Kocanka. Roślina ze stali, zupełnie jak Superman. Niestraszne jej wysokie temperatury i brak wody, rośnie gęsto i w niekontrolowany sposób, co równie dobrze można uznać za jej zaletę i wadę, co kto lubi ? Bywały sezony, gdy musiałam ją przycinać, bo była bardzo agresywna w swoim rozrastaniu się i stanowiła przeszkodę dla innych roślin. W tym roku, z uwagi na to, że mniej czasu poświęcałam pielęgnacji balkonowego ogrodu, bardzo doceniałam duże rozmiary mojej kocanki (swoją drogą, jest to kocanka, która ocalała po zimie i rośnie już drugi sezon!), bo odwracała uwagę od ewentualnych braków w doniczkach ?

Hanka Ananas Jak założyć ogród na balkonie?

5. Surfinie (petunie), szczególnie odmiana “Black velvet”. Surfinie to jedne z najpopularniejszych kwiatów balkonowych. Podobnie jak pelargonie, są bardzo wytrzymałe i występują w wielu odmianach, więc to doskonały wybór dla początkujących balkoniarzy. W tym roku udało mi się dostać dosłownie pojedynczy egzemplarz czarnych surfinii, jak się później okazało – to odmiana “Black velvet”. Kwiaty mają głęboki odcień czerni i wyglądają zjawiskowo, jak jakaś oscarowa kiecka! Na dodatek dobrze się przyjęły na naszym balkonie i rozgościły w nabalustradowej doniczce. Surfinie pięknie prezentują się w doniczkach wiszących, więc można je zawiesić pod sufitem dla uzyskania efektu WOW.

6. Hortensje. Uwielbiam hortensje w każdej postaci – te cięte w wazonie, te o monstrualnych rozmiarach rosnące w ogrodach, i te mniejsze, które z powodzeniem dają sobie radę na balkonach. Hortensje to krzewy wieloroczne, więc wymagają odpowiedniej pielęgnacji jesienią i zimą, aby móc odrodzić się wiosną. Wcześniej przycinałam krzew późną jesienią, aby przezimował w takiej ukróconej formie, ale w którymś roku jedna z szanownych Obserwatorek na Instagramie (przypominam, że Hanka śmiga też na Instagramie!) poradziła mi, że suche gałązki hortensji należy obcinać dopiero wczesną wiosną, bo zaschnięte pędy chronią roślinę przed mrozem, więc im jest ich więcej, tym lepiej. Tak też uczyniłam i w tym roku moja hortensja po odrodzeniu osiągnęła wielkie rozmiary, tak wielkie, że skusiło się na nią jakieś robactwo i niestety z końcem sierpnia wyglądała już całkiem mizernie. Ale, co ciekawe, znów się odradza i liczę, że do końca sezonu jeszcze zakwitnie (drugi raz w tym roku!). Z hortensjami w ogóle trzeba uważać – w poprzednim roku świeżutkie pędy hortensji padły ofiarą paskudnych gąsienic, które w ciągu kilku dni mojej nieuwagi ogołociły hortensję do zera. Byłam tak zdruzgotana i zawiedziona, że z rozpędu wyrzuciłam całą roślinę i kupiłam nową, w pełni rozwiniętą. A szkoda, bo pewnie przy odrobienie cierpliwości, wróciłaby do formy prędzej niż bym się tego spodziewała…

7. Jaskry. To jeden z tych gatunków, którym mogę cieszyć się tylko przez krótki okres czasu, ale to mi nie przeszkadza – wiosną namiętnie obsadzam doniczki jaskrami, bo po prostu KOCHAM to, jak te kwiaty wyglądają, jakie mają piękne kwiatostany, jakie kolory. Wyglądają jak takie małe, kwieciste mozaiki, więc patrzenie na nie sprawia mi dużo frajdy. Nie jest to zatem wybór dla tych, którzy chcą raz obsadzić balkon i mieć spokój do końca sezonu, za to prawdziwi esteci z pewnością jaskry docenią.

8. Rozchodnik ościsty. Gatunek byliny, który doskonale sprawdza się na naszym południowym balkonie. Uprawiam go w donicy nabalustradowej, czyli tam, gdzie skwar jest największy i dzięki temu roślina pięknie się rozrosła. W tym roku musiałam ją nawet rozsadzić – część została w donicy na balustradzie, pozostała trafiła do wolnostojącej doniczki ustawionej na regale. Podoba mi się, że rozchodnik przyjął u nas postać rośliny niemalże wiszącej i świetnie prezentuje się od strony ulicy.

9. Koleusy. Wesoła i bardzo kolorowa rodzina koleusów to idealna opcja dla tych, którzy chcą mieć na balkonie dziką dżunglę, ale niekoniecznie chcą jej poświęcać długie godziny ze swojego życia. Koleusy mają pięknie ubarwione, nieraz wręcz pstrokate liście i są bardzo odporne na naszą nieuwagę ? Dodatkową ozdobą stanowią ich kwiatostany. Z koleusami trzeba jednak uważać, bo są bardzo kruche. Swojego czasu rósł u nas na balkonie piękny koleus i z zachwytem obserwowałam jak osiągał coraz większe rozmiary, po czym przypadkowo ułamałam jego największy pęd. Próbowałam ukorzenić go w szklance wody, ale niestety bezskutecznie. W tym roku posadziłam jednego koleusa w doniczce stojącej na podłodze balkonu i to również był błąd – Masza swoim nieokrzesanym ogonem skutecznie ogołaca roślinę z kolejnych liści…

10. Trawy ozdobne. Trawom pewnie wypadałoby poświęcić cały osobny wpis, bo liczba ich gatunków jest niezliczona, a każda odmiana pięknie prezentuje się w balkonowych kompozycjach. Podobnie jak rośliny wiszące, trawy mogą pełnić funkcję osłony przez wzrokiem wścibskich sąsiadów, wystarczy obsadzić nimi kilka podłużnych, podłogowych donic i od razu zyskamy więcej prywatności. Ale zalet traw jest znacznie więcej – są bardzo odporne i szybko się odradzają, nawet po chwilowym przesuszeniu, rosną gęsto od wiosny do później jesieni i, co szczególnie doceniam, odradzają się po zimie, o ile pamiętamy o podlewaniu ich przynajmniej raz w miesiącu w okresie grudzień-marzec. W tym roku na naszym balkonie naliczyłam przynajmniej 5 różnych gatunków i wszystkie są ocaleńcami po poprzednich sezonach. I ja to bardzo szanuję! Szczególnie lubię gatunek wydmuchrzycy niebieskiej. To kolejna roślina ze stali, której niestraszne jakiekolwiek przeciwności losu, rośnie w niekontrolowany sposób i osiąga spore wysokości. Moja wydmuchrzyca trafiła na nasz balkon z ogrodu mojej Mamy – tam rozrosła się tak bardzo, że Mama musiała interweniować i kilka kępek przekazała mi do posadzenia w doniczce. Nie byłyśmy pewne, czy się przyjmie, ale udało się i z powodzeniem rozwija się u nas już kolejny sezon.

Zielony balkon jeszcze przed zimą? Uda się!

Chociaż wrzesień z całą swoją typowo przejściową, a miejscami już zupełnie jesienną aurą w pełni rozgościł się na naszej szerokości geograficznej, to wciąż jeszcze macie szansę na spędzenie przynajmniej kilku tygodni w otoczeniu Waszego prywatnego, balkonowego ogrodu. I to nawet w przypadku, gdy dopiero zaczynacie misję obsadzania balkonu! Kluczem jest wybór odpowiednich gatunków i pielęgnacja (tj regularne podlewanie). Jeśli się postaracie, przynajmniej część roślin, jeśli nie wszystkie, przetrwa okres zimy i wiosną będziecie mieli znacznie mniej roboty przy ogarnianiu Waszego zieleńca. Osobiście polecam następujące rośliny:

Iglaki są zimozielone. Ważne, aby przy zakupie, zwłaszcza tych większych egzemplarzy, zwrócić uwagę na jakość bryły korzeniowej. Bardzo często drzewka są tak “pociachane”, że zbrązowieją Wam już po kilku tygodniach – ich system korzeniowy jest zbyt słabo rozwinięty, aby miały szansę się przyjąć. Zawsze zaglądajcie do doniczki, aby ocenić stan korzeni!
Bukszpan. Zimozielony krzew, który jest bardzo łatwy w uprawie, dodatkowo przyda się przy dekorowaniu stołu na święta Bożego Narodzenia albo Wielkanoc ?
Wrzosy. Jjesień to okres, gdy tryumfy święcą wrzosy. Odmian jest wiele i z pewnością znajdziecie coś dla siebie, a jeśli zadbacie o nie zimą, na pewno przetrwają na kolejny sezon.
Trawy ozdobne.
Chryzantemy. Wiem, że cieszą się niechlubną, cmentarną sławą, ale zapewniam, że w kompozycjach balkonowych prezentują się niezwykle urodziwie i są bardzo wdzięczne w uprawie. Dodatkowo liczba ich odmian jest tak duża, że na pewno uda Wam się znaleźć gatunek, który nie kojarzy się z dekoracją nagrobków ?
Żurawki.

Liczę, że przygotowany przeze mnie mini poradnik o tym, jak założyć ogród na balkonie, dostarczy Wam inspiracji i przede wszystkim motywacji, aby zadbać o Wasze balkony jeszcze w tym roku i zacząć cieszyć się zielenią za oknami na co dzień. W końcu nie musicie mieszkać przy parku albo na obrzeżach miasta, aby codziennie spoglądać na bogate, zielone kompozycje. Możecie je z powodzeniem stworzyć sami i uwierzcie mi, satysfakcja z tego płynąca jest po stokroć lepsza niż najbardziej burżujska lokalizacja mieszkania w zielonej, miejskiej enklawie (choć oczywiście, jeśli dodatkowo możecie się pochwalić widokiem na park czy inny zieleniec, tym lepiej dla Was). Trzymam kciuki za Wasze balkonowe rewolucje ?

2